Kodeks pracy, a karta nauczyciela

Przepis zwany Kartą Nauczyciela, przedłożony 30 lat temu miał regulować wszelkie problemy powiązane z piastowaniem w naszym kraju profesji belfra. Przemiany polityczne, cywilne i gospodarcze, jakie zaszły w naszym kraju doprowadziły do tego, iż w chwili obecnej norma prawna dotyczy tylko publicznych szkół i przedszkoli.

Struktura opłacania oświaty polega na powierzaniu samorządom subwencji przeznaczonej na ten cel. Równocześnie samorządy zmuszone są do respektowania wszelkich zobowiązań wynikających z Karty Nauczyciela. Regulamin ten gwarantuje nauczycielom gaże minimalne, prawie 100 dni urlopu i roczny, płatny urlop na poratowanie zdrowia. Równolegle pedagodzy, którzy w ciągu roku nie zarobią średniej pensji, dostają jednorazową premię wyrównawczą.

Różne analizy pokazują, iż żaden pedagog w Unii Europejskiej nie ma niższej gaży aniżeli nauczyciel z Polski. Samorządowcy coraz gwałtowniej żądają przemian w Karcie Nauczyciela bądź znacznego podniesienia dotacji. Strona rządowa wyłącza wzrost nakładów na oświatę. Z jednej strony agituje samorządy do szanowania dziedziny płatniczej, z drugiej daje związkowcom do zrozumienia, że nie zamierza zmieniać Karty Nauczyciela.

Taki stan rzeczy odbija się na dzieciach, nauczycielach i rodzicach. Samorządy zamykają kolejne jednostki szkolne. Na przestrzeni zeszłych lat zniknęło powyżej trzy tysiące szkół. Równolegle przybyło nauczycieli pomimo niżu demograficznego, który doprowadził do ubytku miliona uczniów. Wiele samorządów ostrzega, iż trwanie w takiej sytuacji skończy się przekazywaniem szkół w ręce towarzystw edukacyjnych. Dzieje się tak dlatego, że w placówkach niepublicznych Karta Nauczyciela nie obowiązuje.