Dzisiejszy świat biznesu dzieli się na małe firmy lokalne oraz wielkie globalne. Często granica między nimi jest jednak bardzo płynna. Rzecz jasna, że firma jednoosobowa, a nawet taka zatrudniająca kilkoro pracowników zawsze będzie należała do grupy małych, natomiast wielki koncern międzynarodowy do globalnych, jednak pojawia się także coraz przedsiębiorstw znajdujących się pośrodku.

 

Do takich „środkowych” firm można zaliczyć te wszystkie, które wyrwały się już z lokalnego rynku, ale nie udało im się jeszcze opanować rynków międzynarodowych, choć zmierzają w tym kierunku. Przykładem mogą tutaj być choćby ogólnopolskie firmy. Świadczą one usługi lub produkują różnego typu artykuły już nie tylko na rynek regionalny. Ich logo można spotkać na terenie całego kraju, ale są jeszcze zbyt mało znane, aby mówić o nich jako o firmach międzynarodowych. Zresztą nie wszystkie pretendują do ekspansji na rynki zagraniczne.

 

W ostatnim czasie wydawać by się mogło, że wszystko dąży do globalizacji, ale okazuje się, że to wcale nie prawda. Dzięki dofinansowaniom unijnym pojawiła się nowa społeczność producentów i usługodawców skupionych na produktach i usługach regionalnych. Nagle okazało się, że produkty lokalne pochodzące z małych przedsiębiorstw zawojowały rynki nie tylko polskie ale niekiedy również światowe. Zakopiański oscypek, lubelska Perła czy zielonogórskie wina stały się towarem poszukiwanym na rynku, ze względu na swoją unikalność.

 

W tym miejscu jednak pojawia się problem związany ze wzrostem popytu. Prawa rynku mówią, że jeśli jest popyt, to należy go zaspokajać. Tylko czy produkt, który dziś kupujemy dlatego, że jest unikalny, nadal takim pozostanie? Właściciel firmy produkcyjnej musi zadecydować czy rozwijać swoją działalność i produkować artykuł masowy, czy pozostać w sferze dóbr luksusowych? Niezależnie od tego, którą drogę wybierze z pewnością znajdzie się tyle samo plusów co minusów takiej decyzji.

 

Unknown source

 

Dodaj komentarz